• Wszystko dziełem Bożym

    Matka Józefa

Józefa Karska urodziła się 7 IV 1823 r. w majątku Olchowiec na Lubelszczyźnie jako trzecie dziecko Józefa i Joanny z Jasieńskich. Ojciec zmarł na krótko przed jej urodzeniem - wychowaniem córek zajmowała się matka. Dzieciństwo Józefy upłynęło w atmosferze wiejskiego spokoju w majątkach rodzinnych. Już wówczas przejawiała wrażliwość na problemy religijne, szczególnie na cierpienia i mękę Chrystusa.

Gdy Józefa skończyła piętnaście lat, Joanna Karska przeniosła się wraz z córkami do Warszawy, aby zapewnić im gruntowne wykształcenie. Miały okazję słuchać wykładów z literatury, historii, geografii i religii. Józefa obdarzona wieloma zaletami umysłu, uczyła się łatwo i szybko, poznała kilka języków obcych, a ogólnym poziomem intelektualnym i poważnym nastawieniem do nauki znacznie przewyższała większość panien ze swego środowiska. Głęboko kochała Polskę i pragnęła coś dla niej uczynić.


Warszawa lat czterdziestych przeżywała gwałtowne odradzanie się konspiracyjnych ruchów wolnościowych - stłumionych po niedawnej klęsce powstania listopadowego i okresie wzmożonych represji carskich.


Młoda Józefa poznała elity intelektualno - patriotyczne, m. in. za sprawą męża swej starszej siostry Teresy - Jacentego Kossowskiego, zaangażowanego w konspirację lat 1844 i 1846. Stykała się zarówno z kręgiem "Entuzjastek", jak i wybitnymi przywódcami działalności spiskowej - Edwardem Dembowskim i Henrykiem Kamieńskim. W tym czasie Józefa przeżywała krótki okres wewnętrznej dezorientacji ideowej. Obracając się w środowiskach antyklerykalnych, w atmosferze intensywnego życia towarzyskiego, przechodziła swoiste osłabienie wiary, z którego wyrwały ją wydarzenia w kraju i tragedie rodzinne, zwłaszcza śmierć siostry Marii. Wrażliwą i uczuciową dziewczynę ogarnęła tęsknota do Boga i modlitwy. Nawiązała kontakt z kapucynami warszawskimi, a wśród nich z o. Prokopem Leszczyńskim. Zajęła się działalnością charytatywną. Pielęgnowała chorych na grasującą w okolicach cholerę.

W 1849 roku, w kościele Bernardynów (obecnie św. Anny), po raz pierwszy usłyszała w mistycznym przeżyciu głos wzywający ją do ratowania dusz, które giną brakiem znajomości Boga. Już wówczas krystalizowała się w niej myśl, że to kobiety polskie powinny przejąć odpowiedzialność za swoje rodziny i za moralność całego społeczeństwa. Coraz jaśniej widziała plany nowego zgromadzenia zakonnego, którego zadaniem byłaby pomoc w tym dziele poprzez wychowanie i religijne formowanie dziewcząt.

W tym samym roku Józefa chora już na gruźlicę, posłuszna poleceniom lekarzy, wyjechała na kurację w cieplejszym klimacie. Rok później znalazła się w Rzymie, gdzie zatrzymała się u swojej kuzynki Konstancji za Szlubowskich Łubieńskiej. Tam - w domu zawsze otwartym dla Polaków - poznała o.Hieronima Kajsiewicza, wybitnego przedstawiciela utworzonego niedawno na emigracji Zgromadzenia Księży Zmartwychwstańców. Uczyniła go swym przewodnikiem duchowym, a wkrótce na jego ręce złożyła prywatny ślub czystości i posłuszeństwa. O. Kajsiewicz poparł myśl założenia nowego zgromadzenia, które zajmowałoby się formowaniem polskich dziewcząt, a w notatkach Józefy czytamy: Ojciec Hieronim każe mi się uważać za kamień węgielny zgromadzenia.

W 1854 roku do Rzymu przybyła młoda wdowa Marcelina Darowska, która - poznawszy zamiary Józefy Karskiej i ojca Kajsiewicza - przyłączyła się do nich. Obie współzałożycielki żywiły głębokie przeświadczenie, że dla Polski powołał je Bóg do życia zakonnego. W 1857 roku Józefa Karska uzyskała od Stolicy Apostolskiej zgodę na rozpoczęcie życia wspólnego z dwoma kandydatkami w klasztorku na via Paolina 30. Dwa lata później, 8 grudnia, wraz z trzema towarzyszkami przywdziała habit zakonny jako Maria Józefa od Jezusa Ukrzyżowanego. Tworzące się Zgromadzenie przyjęło nazwę patronalną od Niepokalanego Poczęcia NMP. Choroba matki Józefy postępowała szybko, niecały rok później - 11 X 1860 - zmarła w Rzymie, w całkowitym wyniszczeniu fizycznym. Zwłoki jej spoczęły w podziemiach kościoła św. Klaudiusza, który wówczas znajdował się pod opieką ojców zmartwychwstańców.

 

Młode, rozwijające się Zgromadzenie przyszło prowadzić - błogosławionej dziś - matce Marcelinie Darowskiej; to ona określiła jego zasady formacyjne, przeniosła je do Polski, zakładała kolejne fundacje i doskonaliła myśl pedagogiczną. Sługa Boża Józefa Karska była kamieniem węgielnym tegoż, zbudowanym z cierpienia i modlitwy. Ciężko chora, służyła innym, jak długo mogła. Pragnąc życia kontemplacyjnego, poszła jednak za wewnętrznym głosem, który nakazywał jej włączyć się w trudną i wyczerpującą pracę. Zrezygnowała z wszelkich osobistych aspiracji i potrzeb, oddają się do końca służbie Bożej oraz tworzeniu duchowych i moralnych podstaw dzieła, które trwa i umacnia się aż po dzień dzisiejszy